wtorek, 5 listopada 2013

Nareszcie powrót :)

   Długo Nas nie było na blogu, z powodu chorób i długo oczekiwanego gościa - mojego brata, który to też kupił psa, dokładniej suczkę i mieliśmy okazję opiekować się nią tak dobrze jak to możliwe. Tosia mogła zobaczyć jak to jest mieć obowiązki związane z posiadaniem zwierzaczka. Ku mojemu zdziwieniu córka bardzo dobrze sobie z tym radziła. Pomagała robić jedzenie i uczestniczyła w prawie każdym spacerze. Pokochała ją i było jej ciężko rozstać się z przeuroczym czworonogiem... Kilka dni sprawiło, że przywiązała się do niej na tyle, że swoją maskotkę pieska nazwała jej imieniem "Bunia". Rasa to Boerboel, przeuroczy rodzinny i spokojny pies, tyle mogę na razie o niej powiedzieć, a co będzie za kilka miesięcy to już w rękach mojego brata.




   Teraz poza tematem. Zastanawiałam się dzisiaj co za zabawę mogę zrobić dla córki własnoręcznie. Padło na pory roku. Tosia dawała mi instrukcje co gdzie ma się znajdować, a ja tylko wykonywałam jej plan. Efekt końcowy wspólnej pracy.




   Radość tworzenia była tak ogromna, że postanowiłyśmy zrobić coś jeszcze. Milion myśli i pomysłów w głowie, więc by ułatwić sobie zadanie zapytałam wprost La Truskawki, co jeszcze możemy wspólnie zrobić. I odpowiedź brzmiała "Minki", więc słowo się rzekło. Współpraca polegała na tym, że Tosia na swojej kartce rysowała swoje minki a ja swoje. A tak wyglądała praca po kilku krótkich chwilach :D



   Jutro dorysuję więcej minek, fryzury i nakrycia głowy, koniecznie kolorowe by dodać trochę "życia" tę pracę. Najważniejsze jest to, że Tośka szczęśliwa z kolejnych nowych zabaw "hand made" :) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz