Na obiad zrobiłyśmy domowe, pyszne (skromność :P) hamburgery i po ich zjedzeniu pobiegłyśmy na ogród trochę popracować, by zrzucić ciężar z brzucha. Tosia sadziła kwiatki i z radością podlewała wszystko co się tylko dało. Później nadszedł czas na wyciszenie się i zabawę klejem (Truskawka wręcz uwielbia się tak babrać). Postanowiłyśmy, że zrobimy wydzieranko-wyklejanki i tak oto wyglądała Nasza praca.
Później Tośka postanowiła, że musi wyszykować swoje kucyki na bal przebierańców i każdego po kolei zaczęła czesać jak i "na niby" malować. Po jakimś czasie te procedury przeniosły się na lalki. Niestety, żadne z zabawek nie doczekało się wyjścia, bo jak stwierdziła córka, zmęczyły się szykowaniem i poszły spać :D. Samo życie :P.
Za to jutro będziemy kontynuować eksperymenty fizyczne i ruszymy śladami zwierząt tych domowych jak i tych dzikich :) Będzie trochę pracy, ale czego się nie robi dla Naszych dzieci, które chłoną wszystko jak gąbki.
Postanowiłam również, że jutro upiekę coś co umili Nam jutrzejszy pochmurny dzień i podzielę się z Wami przepisem jak i zdjęciami z jutrzejszych La Truskawkowych rewolucji kuchennych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz