wtorek, 25 marca 2014

Masa solna

   Dawno nie robiłam z tej masy różnych różności, aż w końcu wczoraj nadarzyła się okazja by sobie przypomnieć jak to się fajnie i miło tworzy. Zostałam poproszona o zrobienie aniołka dla kogoś w prezencie, tak więc podjęłam to wyzwanie i jestem z siebie zadowolona, choć parę rzeczy wymaga dopracowania. Nie ukrywam, że przydałby się również do wykończenia i nadania blasku lakier, no ale z braku laku :P
   Najgorsze w robieniu z masy solnej jest czekanie na jej wysuszenie :D. Dokładnie zajęło mi to ok godziny i 20 minut w piekarniku nagrzanym do 100'C. Dzisiaj rano zajęłam się malowaniem i oto efekty pracy...







   Powstało również serce...





   W Truskawkowej kuchni znajdują się jeszcze nie pomalowane serca, motylki i kwiatki, które dzisiaj doczekają się kolorów. Tosia również nada im radośniejszego wyglądu :D. 
   Przepis na masę solną jest prosty i szybki w wykonaniu...
  • 1 szklanka mąki (tortowa/pszenna)
  • 1 szklanka soli
  • pół szklanki wody
   Mieszamy wszystkie składniki ze sobą do powstania masy, która jest jednolita i nie klejąca się do rąk. Później tworzymy z niej CUDA. By utrwalić nasze arcydzieła wysuszamy je w piekarniku w ok 100'C przez godzinę do 1.5 godziny.
   My m.in. wykorzystywaliśmy masę solną do odciskania rączek Tosi w różnych okresach jej życia :)  

   Serdecznie zapraszamy do wspólnej zabawy z masą, którą każdy wykona bez problemu w domu :) 


sobota, 22 marca 2014

Z tęsknoty do zimy

   Nie da się ukryć, że zima Nas oszczędziła. Dzieci były nie zadowolone, ponieważ nie wyszalały się na białym puchu tak jakby chciały. My osobiście na sankach byliśmy może ze 3-4 razy, bo co śnieg sypnął to na drugi dzień już śladu po nim nie było. Głównie z tego powodu postanowiłam podarować Truskawce nieco zimy. Nasza zima była biała, chłodna i puchata :D. Udało się ulepić bałwana, zrobić igloo, a nawet i wulkan... Jak Nam się to udało? Zobaczcie sami...


   Do zrobienia śniegu wiosną potrzebujemy:

  • pianki do golenia
  • 7 opakowań sody oczyszczonej ( jedno opakowanie 80g)



   Wsypujemy sody do miski jedna po drugiej ;) 




   Następnie dodajemy całą piankę do golenia i wszystko ze sobą mieszamy...





   ... do momentu powstania sztucznego śniegu.



   Właśnie w tym momencie przyszedł czas na inwencje twórcze, Nasze jak i Naszych pociech. 
   Masa "śniegowa" jest delikatna, miękka, trochę mokra i chłodna jak śnieg (no może jest nieco cieplejsza:P). Z jej pomocą wyczarujemy wszystko co tylko przyjdzie Nam do głowy, a nawet możemy zaprosić "przyjaciół" do wspólnej zabawy...
















   Może i Wy skusicie się na Śniegową krainę w Waszych czterech kątach? 

środa, 19 marca 2014

Pojawia się i znika...

   Ogarnęły Nas znów czary eksperymentowania. Nie sądziłam, że Tośka będzie się tak kwapić, a wręcz się domagać tych doświadczeń fizycznych. Bardzo się z tego cieszę i mam nadzieję, że będzie to trwało wieczność :P. Dzisiaj pokazujemy Wam jak rozpuścić monetę w wodzie oraz jak zmienić kierunek strumienia wody. Tak, więc zabieramy się do pracy. Dzieci bierzemy pod pachę i udajemy się do kuchni ;)
 

   KROK 1 - PRZYGOTOWANIE

  • słoik po drzemie z wklęsłym dnem
  • monetę
  • jasne podłoże (biała kartka papieru, jasna podkładka)
  • wodę

   KROK 2 - EKSPERYMENT

   Ustaw słoik po drzemie na jasnym podłożu. Monetę wkładasz pod dno słoika (nie wewnątrz). Widać wyraźnie, że na dnie słoika spoczywa moneta. Kiedy nalejesz wody, moneta zniknie, jakby się rozpuściła...







   KROK 3 - JAK TO SIĘ STAŁO?

   Promienie świetlne przechodzące przez szklane dno przekazują Naszym oczom informację, że moneta znajduje się wewnątrz. Przez wodę promienie nie mogą się przedostać. Odrzucane są od szklanego dna na dół i wytwarzają tam połysk lustrzany podobny do rtęci. Można by oczywiście zobaczyć monetę z góry, ale otwór zakręcisz nakrętką ;)

   Teraz przyszedł czas na zmianę strumienia wody tzw. wodny łuk.

   KROK 1 - PRZYGOTOWANIE

  • plastikowa łyżeczka
  • wełniany szalik, sweter, czapka itp.

   KROK 2 - EKSPERYMENT 

   Natrzyj plastikową łyżeczkę czymś wełnianym. odkręć lekko kran i przybliż łyżeczkę do cienkiego strumienia wody. Strumień wygnie się w łuk i podąży w kierunku łyżeczki.





   KROK 3 - JAK TO SIĘ STAŁO?

   Ładunek elektrostatyczny przyciąga nie naładowane cząsteczki wody. Jeśli jednak woda zetknie się bezpośrednio z łyżeczką czar pryśnie. Woda jest dobrym przewodnikiem elektryczności i zabierze ładunek z łyżeczki.


   Pisałam w poprzednim poście, że będzie również tropienie zwierząt i dzisiaj powstała ściąga śladów niektórych zwierzaków domowych i tych "dzikich". Jest to świetna zabawa w domu, a teraz wyobraźmy sobie, że już w ten słoneczny weekend wybieramy się z dzieckiem do lasu/parku, zabieramy ze sobą nasz przewodnik i szukamy śladów zwierzyny. Może uda Nam się coś wytropić? :) 



   Zachęcam Was by spróbować z dziećmi trochę poeksperymentować i jestem wręcz przekonana, że pociechy będą zachwycone tą nauką przez zabawę :) 
   Już nie mogę się doczekać co przyniesie Nam jutrzejszy dzień... może w końcu uda się wyjść bliżej natury, bo od szaro burych dni można dostać bolączki :D
   Pozdrawiamy i do wspólnej zabawy zachęcamy :)

wtorek, 18 marca 2014

Wydzierankowo

   Dzisiejszy dzień minął Nam bardzo przyjemnie. Na śniadanie były ulubione Toli pyszne płatki kukurydziane z mlekiem, a po posiłku oczywiście zabawa. Bieganie i swawola czyli to co małe urwiski uwielbiają.
   Na obiad zrobiłyśmy domowe, pyszne (skromność :P) hamburgery i po ich zjedzeniu pobiegłyśmy na ogród trochę popracować, by zrzucić ciężar z brzucha. Tosia sadziła kwiatki i z radością podlewała wszystko co się tylko dało. Później nadszedł czas na wyciszenie się i zabawę klejem (Truskawka wręcz uwielbia się tak babrać). Postanowiłyśmy, że zrobimy wydzieranko-wyklejanki i tak oto wyglądała Nasza praca.





   Później Tośka postanowiła, że musi wyszykować swoje kucyki na bal przebierańców i każdego po kolei zaczęła czesać jak i "na niby" malować. Po jakimś czasie te procedury przeniosły się na lalki. Niestety, żadne z zabawek nie doczekało się wyjścia, bo jak stwierdziła córka, zmęczyły się szykowaniem i poszły spać :D. Samo życie :P.
   Za to jutro będziemy kontynuować eksperymenty fizyczne i ruszymy śladami zwierząt tych domowych jak i tych dzikich :) Będzie trochę pracy, ale czego się nie robi dla Naszych dzieci, które chłoną wszystko jak gąbki.
   Postanowiłam również, że jutro upiekę coś co umili Nam jutrzejszy pochmurny dzień i podzielę się z Wami przepisem jak i zdjęciami z jutrzejszych La Truskawkowych rewolucji kuchennych.

piątek, 14 marca 2014

Jak tu rysować?

   Obiecałam, że dodam wpis jak samodzielnie zrobić stojak na rolkę papieru do rysowania, który można nabyć m.in. w sklepach Ikea i obietnicy dotrzymuje :). Czas zakasać rękawy i brać się do pracy, by w 30 minut powstał stojak. Pomoc, z której skorzystałam była od mistrza stolarskiego(dziadek Tośki), który wyszlifował mi deski na swojej wielkiej "strasznej" (dla mnie) maszyny, jak i poprzycinał mi skośnie deseczki. Stolarstwo jest pracą zdecydowanie dla odważnych, na widok tych wszystkich maszyn przed oczami mam widok jak tracę wszystkie palce by coś na nich zrobić :D. Wracając do tematu...
   Potrzebne Nam będą następujące przedmioty :

  • deska szeroka na ok 12 cm i długa na 60 cm (można zrobić krótszą)
  • 2 mniejsze deseczki (prawie trójkątne:D) o szerokości 12cm i wysokie "tak na oko" :D 
  • drewniany kij
  • papier ścierny
  • wiertarkę by wyciąć w desce dwa otwory (wiertłem do drewna) +/- 3 cm średnicy
  • klej
  • wkręty/gwoździe




   Tutaj na krótszej desce zaznaczyłam sobie jak mają wyglądać dwie mniejsze "ścianki" stojaku, przez które będzie przechodzić drewniany kij z rolką papieru. 



   
   Po wycięciu zaznaczonych ścianek, zajęłam się robieniem otworów.



   Po wycięciu otworów warto wszystkie deski dokładnie wyszlifować, by dziecko w trakcie zabawy się nie skaleczyło ewentualnymi drzazgami.
   Teraz pozostało mi sklejenie oraz po wyschnięciu kleju, wzmocnienie stojaka 4 wkrętami od spodu "konstrukcji" i Truskaweczka może cieszyć się malowaniem :D







   A tak prezentuje się w praktyce ;). Gdy znajdę trochę czasu, pomaluję stojak na jakieś żywe i miłe dla oka kolory.








   Teraz przyszedł czas na pokazanie świetniej zabawy w deszczowy dzień, czyli taki jaki ma być już jutro. Możemy pokazać dziecku fale morskie, zamknięte w butelce...  i to nie takie zwykłe fale :) Potrzebujemy:
  • butelkę szklaną/plastikową
  • olej
  • wodę z barwnikiem
 



   Wlewamy olej do 3/4 wysokości butelki.




   Teraz do tej 1/4 wlewamy wodę z barwnikiem (ja wybrałam zielony ). Pamiętajmy by woda wypełniła butelkę po sam jej brzeg. Zakręcamy mocno butelkę i właśnie w ręku trzymasz kawałek morskich fal.









   Gdy wrzucicie do butelki tabletkę musującą typu wapno, czy też jakieś witaminy powstanie Wam lampa z lawą :). Radość Truskawki nie do opisania, ciągle chodziła z butelką w ręku i pokazywała swoje własne morze każdemu domownikowi. Jeśli zrobicie to "cudo" swojemu maluszkowi z pewnością nie pożałujecie :)

   No cóż nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do czytania Naszego kolejnego wpisu, który ukaże się już jutro :) Pozdrawiamy i kreatywnej życzymy zabawy - Truskawki ;)  

czwartek, 13 marca 2014

Wiosennie :)

   Słońce za oknem, temperatura typowo wiosenna, więc nie ma co siedzieć w domu tylko warto uciec na świeże powietrze. Niby rzecz oczywista, lecz przy chorobie już nie tak bardzo. Tosia musi jeszcze brać antybiotyk do soboty, więc dla niej takie chwile słoneczne są na wagę złota zwłaszcza, jeśli od soboty zapowiadają deszcze. Nie traciliśmy czasu, ubrane, uśmiechnięte zeszłyśmy do ogrodu się trochę rozerwać.
   W pierwszej kolejności Tośka koniecznie musiała pojeździć na rowerze tu i tam ciągle mówiąc, że ma na nogach "biegające buty",więc skoro ma takie buty to nie mogła usiąść chociażby na minutkę :D.
   Po trwającej prawie wieczność jazdy w kółko, nastała chwila, w której to ja MAMA poczułam się jak za dawnych dobrych lat. W ręku miałam kredę i cóż mogłam namalować...
   Póki jest pogoda weźcie dzieci na dwór, w miejsce gdzie można rysować kredą i nikt nie będzie się o to "czepiał" i pozwólcie im "rozwinąć skrzydła". To świetna zabawa bez względu na wiek dziecka jak i samych rodziców :P.





   Tosia ubrana w spodnie, które powstały wczoraj w pracowni :) 



   Po skokach i śmiechach nastał czas na zamalowanie każdej wolnej powierzchni kolorową kredą. Tosia stwierdziła, że chciałby by Tata narysował ją z dwoma płucami, żołądkiem i sercem :O. Tola zadziwia swoimi pomysłami nawet w malowaniu portretów. Tak jak córka prosiła tak tata uczynił, lecz bez żołądka (może zapomniał w którym miejscu się znajduje i wybrał jelita? :D )...







   Po powrocie do domu i odpoczynku po szaleństwach na ogrodzie zeszłam do pracowni by zrobić Truskawce niespodziankę. Wyczarowałam jej pompony, z którymi będzie mogła tańczyć. Już długi czas mi o nich wspominała, lecz nie wiedzieć czemu ciągle o tym zapominałam. 
   Pocięłam kolorowe kartki papieru w paski o szerokości +/- 1 cm, długość w zupełności zależna od tego jak długie chcecie mieć "pompony". Rączkę owinęłam najpierw taśmą, po czym owinęłam sznurkiem. Nie które paski papieru podkręciłam (tak jak podkręca się wstążki), by optycznie pompony wydawały się większe i z drugiej strony ładniejsze od wystających prostych paskach. Oto efekt "zabawki", która nie pozwoli dziecku siedzieć :D















   Tu pokazane są spodnie nr 2, które również powstały wczoraj w amatorsko krawieckim amoku :D









   Dodaję jeszcze jedno zdjęcie szarych spodni, w których Tolucha skakała na pierwszym zdjęciu ;)




   Jutro zrobię dla Tosi stojak na papier w rolce, który można kupić w Ikei, więc jeśli chcecie zobaczyć jak samemu za niewielkie pieniądze zrobić dziecku przydany drobiazg do pokoju to zapraszam Was na jutrzejszy wpis :) Do następnego poczytania :D

Dzień amatorskiej krawcowej :)

   Dzisiejszy wpis poświęcam na poszerzeniu garderoby Truskaweczki. Od jakiegoś czasu furorę robią spodnie z obniżonym krokiem dla dzieci, więc i ja postanowiłam takie uszyć córce. Uszyłam spodnie razy dwa, z czego jestem zadowolona tylko z jednych (haha), czarnych z sercem na pupie. No, ale ćwiczenia czynią mistrza, więc nie osiadam na laurach i będę szyła do momentu, w którym będę zadowolona z każdego najmniejszego detalu krawieckiego :D
   Do czarnych spodni z polaru, użyłam gotowego ściągacza z mojej "starej" bluzy, w sumie to zużyłam prawie całą moją bluzę w celu zrobienia dodatkowo Tosi spodenek do kolan i ubrania dla lalki :D. 

 


   Dzisiaj opętała mnie szyjąca euforia, z różnymi efektami zadowolenia. Czuję się coraz pewniej z "prezentem gwiazdkowym". Podchodzę do niej jak do najlepszej przyjaciółki, a ona dzięki Bogu nie ma "fochów" i nie buntuje mi się, psując :D. Muszę się jeszcze nauczyć wszywać zamek i będę się czuła prawie profesjonalnie :P. Mam nadzieję, że poczciwy "wujek" google pomoże mi w tej nauce i wyszuka zrozumiałych dla mnie kursów wszywania owych zamków, ponieważ marzy mi się uszycie dla Tośki "nerki" i bluzy z zamkiem błyskawicznym.  Jeśli ktoś z Was znajdzie "przypadkiem" łatwe i zrozumiałe filmiki w internecie to będę niesamowicie wdzięczna za podzielenie się rąbkiem tajemnicy wszywania :D 
   Wracając do szycia dla Kruszki to już wstawiam zdjęcia z dzisiejszych szaleństw maszynowych.





   Szare spodnie są również z polaru jak i z polaru posiadają ściągacze na nogawkach. Na przodzie znajduje się trójkątna kieszeń na rzep, w razie potrzeby schowania jakiegoś niesamowicie tajemniczego kamienia, patyka, który nie może zostać sam na dworze tylko trzeba go zabrać do domu i się nim opiekować :D :O 





   Spódniczka zrobiona w ekspresowym tempie, z nogawki po leginsach cioci krawcowej :D 



   
   Wykończyłam ją ściegiem, który nie będzie nudno wyglądał :D 




   Teraz przyszedł czas na "zniszczenie". Poszperałam w internecie co można uszyć dla dziecka z bluzy i jednym z pomysłów było uszycie spodni z rękawów... postanowiła spróbować i... opłacało się, jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego. Oto spodnie...





   Zakończenie nogawek celowo nie wykańczałam, ponieważ moim zdaniem właśnie w taki sposób prezentują się one najlepiej :)






   I tu pojawił się mój ulubiony ścieg ozdobny.






   Na sam koniec zostało mi zużyć resztki ubrania na ciuszki dla lalki. Powstała bardzo prosta sukienka i czapeczka z polarowym czarnym sercem. :) 








   To by było na tyle, jednak już jutro (a właściwie jeszcze dzisiaj O_o) zobaczycie jak można się świetnie bawić z dzieckiem i samemu się poczuć jak dziecko:). Będzie przede wszystkim zabawnie i radośnie.


P.S. Zdjęcia z przymiarki dodam jutro. Mam nadzieję, że Tola da się obfotografować :D 

wtorek, 11 marca 2014

Fizyka

   Nie ukrywam faktu, że fizyka jest dla mnie tym czym dla ryby woda. Fascynuje się nią już od kilku dobrych lat i postanowiłam przybliżyć ją w formie zabawy Truskawce. Słuchała i obserwowała z wielkim zaciekawieniem to co działo się tuż obok niej. Podejrzewam, że to co jej pokażę i to czego ją nauczę zaowocuję później w szkole. Dzięki takim prostym eksperymentom i tłumaczeniom na "chłopski rozum" nie zrazi się tak łatwo w szkole, co do niektórych przedmiotów.Oby moje przypuszczenia okazały się trafnymi :D
   Pierwszym eksperymentem jaki zrobiliśmy było pokazanie jak "zniszczyć" napięcie powierzchniowe.

   KROK 1 - PRZYGOTOWANIE

   Potrzebujemy:

  • głęboki talerz
  • kreda
  • nóż
  • mleko
  • płyn do mycia naczyń


   KROK 2 - EKSPERYMENT

   Do głębokiego talerza nalewamy tyle wody by przykryło dno. Na wierzch naszego mleka nacieramy nożem kredę lub kredy różnego koloru tak by znalazły się na całej powierzchni cieczy. I teraz najlepszy moment... Hokus pokus...








   KROK 3 - CO TO SĄ ZA CZARY?!

   Na środek talerza wlewamy 1-2 krople płynu do mycia naczyń i obserwujemy co się dzieję. Naszym oczom ukazuje się uciekająca na brzegi talerza kreda.




  JAK TO SIĘ STAŁO?

   Na powierzchni cieczy występuje zjawisko napięcia powierzchniowego. Jak można zobaczyć takie napięcie? Nic prostszego, nalejcie do szklanki wody po sam jej brzeg i delikatnie dolewajcie, kropelka po kropelce. Zauważycie gołym okiem, że tworzy się tzw. kopuła wodna. Szklanka w ten sposób pomieściła więcej wody niż teoretycznie mogła to zrobić. Więc jaka tu rola w eksperymencie płynu do mycia naczyń ? A no taka, że płyn do naczyń znacznie osłabił napięcie powierzchniowe (kopułę wodną) i przez to kreda uciekła Nam na brzegi talerza.

   Doświadczenie tak się spodobało Truskawce, że powtarzaliśmy je kilkukrotnie :D


 

   Drugi eksperyment to "Moneta w wodzie"

   KROK 1 - PRZYGOTOWANIE
    
   Potrzebujemy:

  • talerz
  • szklankę
  • monetę
  • wodę
  • kawałek papieru 
  • zapałki/zapalniczka


   KROK 2 - EKSPERYMENT


   Nalej nieco wody na talerz i włóż do niej monetę (nominał dowolny). Jak można ja wyjąć nie mocząc ręki i nie wylewając wody z talerza? Nic prostszego :)
   Włóż płonący kawałek papieru do szklanki i postaw ją do góry dnem na talerzu obok monety. Woda wpłynęła do szklanki a moneta została na talerzu.









   KROK 3 - JAK TO SIĘ STAŁO?


   Podczas spalania się papieru część rozgrzanego, powiększającego swoją objętość powietrza ulatnia się ze szklanki. Brak tlenu powoduje zgaśnięcie płomienia, a gazy w szklance oziębiają się. Ich ciśnienie zmniejsza się, natomiast ciśnienie powietrza na zewnątrz jest tak silne, że wpycha wodę do naczynia. I tak oto moneta zostaje odkryta.


   Eksperyment trzeci pozwoli zrozumieć dzieciom, dlaczego warto, a wręcz trzeba podlewać kwiaty jak i inne rośliny, które tego potrzebują by się "rozwijać".



   KROK 1 - PRZYGOTOWANIE 


  • wycięta z papieru "lilia wodna" 
  • woda
  • cierpliwość :D



   KROK 2 - EKSPERYMENT 

   Wytnij z gładkiego papieru figurę o kształcie kwiatu, możesz ja pomalować kredkami bądź też flamastrami i zagnij mocno płatki do wewnątrz. Gdy włożysz lilię do wody będziesz mógł zaobserwować, jak płatki rozwijają się w zwolnionym tempie.






   KROK 3 - JAK TO SIĘ STAŁO?


   Papier składa się głównie z włókien roślinnych, które zbudowane są jak wydłużone wężyki. To przez te rurki włoskowate woda idzie do góry dzięki wzajemnemu przyciąganiu się cząsteczek. Papier pęcznieje i płatki sztucznej lilii wyprostowują się , podobnie jak prostują się listki przywiędłej rośliny, gdy ta wreszcie zostanie wstawiona do wody


   Tosia była w głębokim szoku gdy kartka papieru "rozkwitała" :D 




   Tak nie wiele trzeba by urozmaicić czas dzieci, zwłaszcza w chorobowe dni jak Nasze. Często okazuje się, gdy dziecko musi zostać w domu nie dzień a tydzień, rodzic uzmysławia sobie fakt, że to nie lada wyzwanie zapewnić dziecku rozrywkę i to nie o zgrozo tylko telewizyjną.
   Warto dziecku pokazać coś co często brzmi nie zrozumiale tak jak napięcie powierzchniowe czy też ciśnienie gazów. Ułatwmy Naszym pociechom zrozumienie otaczającego nas świata :D


   Teraz tak od siebie...
   Strasznie długo nie pisałam nic na blogu, powodów było miliony, ale teraz z czystym sercem piszę "WRÓCIŁYŚMY" i będziemy pisać regularnie. Następny post się piszę, więc jutro będziecie mogli go już czytać :D