Wydatek prawie żaden nie licząc kleju, ponieważ kolorowe paski mogą być z ulotek, gazet, cienkiego kartonu bądź "zwyczajnie" z kolorowego papieru. Ja postanowiłam nauczyć Tośkę robić łańcuch na choinkę, a że w tym roku postanowiliśmy, że na choince nie będzie kupnych bombek i ozdób tylko "rzeczy", które razem z Truskawką stworzymy to było Nam to całkiem na rękę:)
Wykonanie proste, wystarczą paski z papieru o dowolnej szerokości oraz wspomniany klej. Z pierwszego paska tworzymy koło, sklejając przy tym dwa końce, bierzemy drugi pasek i przekładamy przez pierwszy po czym znów sklejamy dwa końce ze sobą i robimy to tak długo, aż skończy Nam się cała makulatura w domu :D.
Tu Tosia przy pracy. ( P.S. Kolor paznokci do przedszkola rzecz jasna został zneutralizowany, wszak nie przystoi tak chodzić małemu szkrabowi do mini szkoły :P)
Łańcuch ma znajdować się na choince, lecz z braku laku zawisł u córki na lampie :D(ok. 2,5 m dł).
Jak sięgam pamięcią już jako mały osesek (:P) zawsze pragnęłam mieć swoją kulę śnieżną, na którą po potrząśnięciu będę mogła patrzeć w nieskończoność, no przynajmniej do opadnięcia "śniegu". Tak powstała u mnie chęć obdarowania takim zamkniętym śniegiem córki. Wszystko miałyśmy przyszykowane do powstania magicznej, słoikowej "niekuli", lecz zabrakło Nam najważniejszej rzeczy jaką jest... GLICERYNA. Tak więc rano (to była sobota), ubrałyśmy się ciepło i wyruszyłyśmy na poszukiwanie cieczy gęściejszej od wody, rzecz jasna można ją kupić w aptece bez żadnego problemu. I tak też uczyniłyśmy. Tosia podeszła do okienka, poprosiła o glicerynę tłumacząc dokładnie do czego ona Nam jest tak właściwie potrzebna (:O). Po zapłaceniu nie całych 3 złotych wyszłyśmy i udaliśmy się w drogę powrotną podśpiewując wesoło, różne znane Nam piosenki. Lekko zmarznięte weszłyśmy do domu i pierwszą rzeczą jaką zrobiłyśmy to była ciepła herbata. Z kubkami ciepłych napoi zabrałyśmy się do pracy. Na biurku leżały przyrządy, które pomogły Nam spełnić zamierzone plany...
Jest tam, słoik z zakrętką, wybrane zwierzątka przez Tolę, które mają znajdować się w środku, brokat, klej na gorąco i gliceryna oraz ozdobna taśma, która w końcowym efekcie Nam się nie przydała :D
Zaczynamy od przyklejenia zwierzątek do wieczka.
Potem wlałyśmy wodę do słoiczka prawie do pełna i dodaliśmy troszkę gliceryny. Na koniec wsypałyśmy brokat i...
... zakręciłyśmy słoik tak bardzo jak tylko się dało :).
Tak sobie teraz myślę, że taka kula może być świetnym pomysłem na Mikołajka, bądź też Boże Narodzenie. No, bo cóż innego kojarzy się Nam z magicznym czasem oczekiwania na Dzieciątko jak nie śnieg zamknięty w dłoni?
Tak, więc drodzy rodzice do dzieła! :)
superanckie :D
OdpowiedzUsuń