czwartek, 10 października 2013

Ubieranki i "nudne poranki"

   Moja Tosia ostatnio wykazała chęć co do ubierania się. Próbuje sama założyć spodnie, bluzeczkę... wszystko wygląda trochę śmieszno-nieporadnie, ale próbuje do upadłego. Nie poddaje się. I tak mnie naszło na zrobienie gry pt."Ubieranki". Okazało się to strzałem w dziesiątkę i Tosia już domaga się dla swoich postaci kolejnych ubrań na jesień i zimę :D.
 










   Dzisiaj jeszcze z Tosią miałyśmy zabawę w szlaczki :) Narysowałam ołówkiem różne wzorki, a córka miała za zadanie papugowanie flamastrem. Dzielnie podążała małą rączką wzdłuż wzorków. I taki efekt osiągnęła.

   Dzisiaj jeszcze z Tosią miałyśmy zabawę w szlaczki :) Narysowałam ołówkiem różne wzorki, a córka miała za zadanie papugowanie flamastrem. Dzielnie podążała małą rączką wzdłuż wzorków. I taki efekt osiągnęła.















   A tu kreatorka mody ze swoimi modelami :D









   Za to nikt nie zgadnie jaki miałam poranek. Błogo sobie jeszcze leżałam z zamkniętymi oczami, Tosia krzątała się to tam to tu. Przyniosła do salonu ze swojego pokoju zabawki i się bawiła... Bawiła się tak dobrze, że chyba przymknęłam oko bardziej niż mi się zdawało... Otwieram oczy, Tosia radośnie dmucha bańki na środku pokoju, ja się rozglądam i... i... oczom nie wierzę... Tak się mojemu dziecku dzisiaj rano nudziło...




   Kilka intensywnych godzin spędziłam na wymyciu kanapy, jednak bez zadowalających efektów,czyszczenie wódką pomogło w jakiś 60% , a co z resztą? Dodam jeszcze, że porysowała również oparcia. "Pochwaliłam się" siostrze malarskim talentem Tosi i okazało się, że ocaliła swoją radą moją kanapę :)  Otóż, wystarczyło spryskać malunki lakierem do włosów, odczekać 2-3 sekundy i przetrzeć czystą wilgotną ściereczką. Freski znikły jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki, nie niszcząc przy tym kanapy. Nareszcie mogła odetchnąć z ulgą . 




   Jutro wstaję przed Tosią :D

2 komentarze:

  1. hahahaha, dobra jest! :D Syn pomazał wujkowi cały pokój markerem wodoodpornym :D przy okazji miał wielką krechę za uchem i pod okiem
    Ale do Tosi to mu brakuje (na szczęście :P ) jednak sądzę,że faza malowania po wszystkim jeszcze mnie czeka :D w końcu każde dziecko ją przechodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mari ola, ja myślałam, że ta faza jest już za nami (kiedyś pomalowała Nam ścianę), ale jak widać Tosia lubi szokować :D

    OdpowiedzUsuń